Zapomniana Brygada
Spacerując wzdłuż brzegów rzeki Przemszy w okolicach Chełmka, można napotkać zastanawiające ukształtowania terenu. Tworzą je wały ziemne, wyraźnie widoczne w bezlistnych porach roku, umacniające brzegi kanału. Jego kształt i zarysy można dostrzec na mapach satelitarnych. Biegnie równolegle z korytem rzeki na odcinku około trzech kilometrów od Gorzowa w kierunku lasu Kamionka. Jakie było przeznaczenie i przebieg realizacji tak ogromnej budowli ziemnej? Odpowiedz na te pytania związana jest
z zapomnianą, a na pewno mało poznaną historią 35 Brygady Powszechnej Organizacji „Służba Polsce”. Nim przybliżymy dzieje chełmeckiego kanału, warto przytoczyć kilka faktów z okresu powojennego. W 1948 roku władze PRL wprowadziły ustawę
o powszechnym obowiązku przysposobienia zawodowego, wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego młodzieży oraz o organizacji spraw kultury fizycznej i sportu.
Na tej podstawie starano się zrealizować główny cel jakim było „włączenie twórczego zapału młodego pokolenia do pracy nad rozwojem sił i bogactwa Narodu…” W praktyce oznaczało to stworzenie państwowej organizacji paramilitarnej, przeznaczonej dla młodzieży w wieku od 16 do 21 lat. Jej struktura miała charakter wojskowy, a jednostkami organizacyjnymi były brygady, bataliony, hufce i drużyny. Młodzież organizowano w jednostkach tworzonych
w miejscach zamieszkania lub zatrudnienia – hufcach (miejskie, wiejskie, szkolne, zakładowe) oraz w ramach skoszarowanych oddziałów, w których dziewczęta i chłopcy pracowali z dala od domów – brygadach (operacyjne, inwestycyjne, rolne i inne). Do głównych zadań organizacji należało wojskowe szkolenie młodzieży, organizacja prac na wielkich budowach przemysłowych i w rolnictwie, a także indoktrynacja ideologiczna. Młodzież powołaną służby trwającej do 6 do 24 miesięcy, oficjalnie nazywano Junakami. W praktyce stanowili oni ponad milionowa armię bezpłatnej, poddawanej wojskowemu rygorowi, siły roboczej. To oni w skrajnych warunkach budowali Nową Hutę, osuszali Żuławy, odbudowywali Warszawę. Wśród ogromnej ilości powojennych inwestycji związanych z odbudową i modernizacją kraju znalazł się również plan regulacji i pogłębiania Przemszy. Niemą pamiątką podjętej i nigdy nie zrealizowanej „modernizacji” rzeki, są zacierające się w krajobrazie okolic Chełmka, zarysy kanału. Nieukończona hydrologiczna budowla jest swoistym pomnikiem nieposzanowania ludzkiej pracy. W latach 1951 – 1955
w lesie na terenie przysiółka Młyny skoszarowano około pół tysiąca Junaków. Ich zadaniem było kopanie i formowanie wytyczonego wzdłuż rzeki kanału. Jego przeznaczeniem było przejęcie nurtu rzeki, by etapami osuszać i pogłębiać jej dotychczasowe koryto. Pogłębianie i regulacja miały na celu modernizację i dalszy rozwój żeglugi na Przemszy i Wiśle. Pobyt i pracę Junaków dobrze zapamiętał urodzony w 1946 roku Michał Szyjka. Wspomina „Do dzisiaj ta dzielnica Młynów gdzie stacjonowali Junacy nazywana jest „Brygada”. Tam gdzie obecnie przy Jaworznickiej są domy o nr 30 i 32 – była kuchnia i stołówka, a dalej pod lasem namioty dla Junaków. Za Marcinkowym lasem wybudowane były latryny , długie ustępy z drzewa przy obecnym wjeździe do lasu przy szlabanie od ul. Jaworznickiej.” Genowefie Malirz zapadł w pamięci widok koszarowej kantyny „Goniłam tam ojcu po piwo, a na wystawie były również papierosy i cukierki”. Jej siostra Zofia Kulczyk przypomina sobie jak okoliczni mieszkańcy dokarmiali hodowaną trzodę odpadkami ze stołówki i nazywali je „chlapsem”. Zofia Bużyk dodaje, „Junacy garnki i menażki myli pod ciurckiem na Małej Strudze. Do dzisiaj jest to miejsce. Natomiast do mycia i do golenia brali wodę ze studni, która była przy „Małej Strudze” przed domem nr38”. Pan Michał przypomina sobie postaci zatrudnionych w stołówce kucharek „Junakom gotowała Józefa Szymutko, potem poszła gotować na stołówkę przy zakładzie (przy kinie w kantynie). Potem przyjechała jako kucharka i gotowała Aniela Szymutko, która wyszła za mąż i została na Młynach”. Antoni Korycik
z tamtych czasów zapamiętał organizowane w letnie wieczory plenerowe projekcje filmów. „Były to głównie propagandowe reportaże, trafiały się też ciekawe filmy fabularne. Siadaliśmy na ziemi zawinięci w koce i oglądali, kto blisko mieszkał, to zabierał z domu stołki, krzesła.” Korycik dodaje, że sąsiedztwo z Junakami nie zawsze było takie zgodne i miłe. Zaznacza, że on wówczas był zbyt młody, ale jego starsi koledzy toczyli z przybyszami z całej Polski, krwawe bijatyki. Po zastanowieniu dodaje, „że kiedyś to się prali na każdej zabawie i festynie”. Michał Szyjka przytacza jeszcze kilka zapamiętanych szczegółów z ówczesnej rzeczywistości „W miejscu gdzie obecnie stoją domy nr 30, 32, 34, były grube betony i rury ceramiczne pozostałe po zabudowaniach koszarowej kuchni i jadalni. Jak budowali w tym miejscu domy, miejscowi rozbijali te betony i dodawali do fundamentów swoich domów. Natomiast w tych samych latach 1955-1956 baraki rozbierano
i z tych desek budowano szopy, stodoły i przybudówki przy swoich domach. W lesie „Na strzelnicy” tak nazywamy do dzisiaj ten rejon lasu, gdzie Junacy uczyli się strzelać. Były tam wielkie tarcze, stanowiska dla strzelców i dozór uczył Junaków strzelania. W dozorze byli: Urbańczyk Stanisław i Pajor. Po okresie, kiedy zakończyli Junacy swą działalność na naszych terenach tj. rok 1955 to pojechali pod Jasło prawdopodobnie do podobnych robót.”.
Pan Michał zapamiętał również szczegóły z przebiegu prac związanych z regulacją rzeki. „Kanał był równocześnie budowany na Młynach i w Gorzowie. Tam gdzie w Stąpce nie było miejsca na kanał i wały, bo stały już domy przy obecnej ul. Zygmunta Starego, to kopano kanał od strony Śląska. Zachodnią stroną Przemszy kanał prowadził od Stąpki aż po pod nowy most. Potem znów kopano wschodnią stroną Przemszy, od nowego mostu, aż do początku Gorzowa. Junacy bardzo ciężka pracowali, a władza, by dodać im otuchy, obiecywała, że lada dzień na teren budowy przyjadą spychacze i koparki. W rzeczywistości wały powstały przy pomocy łopat, desek, taczek i ludzkiej siły. Deski były poukładane do wyjeżdżania taczek po nich żeby nie ugrzęznąć w piachu”.
Historia Brygady jest przykładem marnowania ludzkiego wysiłku. Wieloletnia praca nie doczekała się praktycznego zastosowania i ostatecznie , kanał nigdy nie spełnił swojej funkcji Ta historia ma jednak swój dalszy ciąg. Mogło by się wydawać, że jedynymi pamiątkami po 35 Brygadzie są dziś wspomnienia mieszkańców, zarysy kanału, pozostałe w pamięci nielicznych, nazwy miejsc i betony z fundamentów kantyny i stołówki. Przytaczany wcześniej Michał Szyjka zwraca uwagę na jeszcze jeden istotny aspekt „ Z pracującej tu grupy Junaków, pięciu mężczyzn pracowało później w WCMO (Wytwórni Części Maszyn Obuwniczych). Kilku chłopaków poznało miejscowe dziewczyny, pożenili się i ich rodziny mieszkają w Chełmku do dziś”.
Dzięki inicjatywie radnej Jadwigi Radwańskiej, grupy mieszkańców Chełmka „Aktywni +” oraz Miejskiego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji, 16 marca 2022 roku został zorganizowany spacer poznawczy pt. „Zapomniana Brygada” - nieznane historie. Kilkadziesiąt osób wyruszyło w teren, by wspólnie poznać i udokumentować ten niezwykły fragment lokalnego dziedzictw.
Czekamy na Państwa uzupełnienia, uwagi i wspomnienia.
w.rudyk